-

Adrian-Lenz

O patriotyzmie z Biedronki

Patriotyzm w polskim wydaniu można zasadniczo sprowadzić do szeregu okolicznościowych uniesień, połączonych z rzewnym rozpamiętywaniem „dawnych czasów”, przy czym cechą charakterystyczną tego rozpamiętywania jest to, że nigdy nie wyciąga się z niego żadnych konstruktywnych wniosków. Sentencja „Historia Magistra Vitae” jakoś nie ma w tym przypadku zastosowania. Pewnie można by znaleźć jakiś wyjątek, że ktoś, gdzieś, robi coś pozytywnego, ale zazwyczaj takie akcje nie mają praktycznego przełożenia w życiu codziennym, co w gruncie rzeczy też sprowadza je do szeregu tych okolicznościowych uniesień, z tym, że trochę mniej oszukanych. (Takie praktyczne przełożenie mogłoby nastąpić, jeśli na przykład ludzie z tego kanału https://www.youtube.com/watch?v=RMD1igWKFEY chodziliby w ich tradycyjnych strojach na co dzień i do tego potrafiliby ten zwyczaj jakoś ekspandować, ale na pewno tak nie jest.) A teraz wymienię przykładowe przejawy tzw. postaw patriotycznych, na które natknąłem się w ciągu mojego życia: wywieszanie flagi na 11 listopada i 3 maja (czasem 1 maja też), śpiewanie Mazurka Dąbrowskiego przy różnych uroczystościach, kibicowanie polskim drużynom w zawodach sportowych, stawianie pomników działaczom politycznym i wojskowym od okresu międzywojnia w górę i nazywanie ich imionami ulic (zdarzają się też naukowcy i duchowni), wreszcie odprawianie nabożeństw i modlitw ku czci NMP Królowej Polski. Można się oburzać, że jest to tendencyjna lista, ale powiedzmy sobie szczerze, w większości przypadków tak to właśnie wygląda. I tak dobrze, jeśli przeciętny obywatel polski w ogóle poczuwa się do jakiejś więzi ze swoją Ojczyzną, bo w naszych administracyjnych granicach mamy przecież całkiem sporo różnych obywateli Europy czy świata. Jeśli przyjrzymy się przytoczonej przeze mnie liście, pomijając fakt, że większość tych wątków patriotycznych ma całkowicie oszukańczy charakter (nawiązuje do socjalizmu lub rewolucji), widzimy, że cały ten zestaw, może z wyjątkiem ostatniego punktu, nie wymaga od nas żadnego trudu czy ofiary. Jakoś tak przyzwyczailiśmy się, że nasze uczucia do Ojczyzny trzymamy w sercu i że to wystarcza. Jest to taka uśpiona forma patriotyzmu, która raz na jakiś czas się budzi, zazwyczaj po to żeby chwilę poekscytować się w grupie, po czym znów przechodzi do swojego wegetatywnego stanu. Jest to pewne uproszczenie, ale z grubsza tak to wygląda. I nie chodzi wcale o to, że ludzie nie chcą rozciągnąć swoich ojczyźnianych uczuć poza te wytyczone „momenty”, najczęściej zwyczajnie nie wiedzą jak to zrobić.

Dlatego chciałbym napisać dziś o patriotyzmie, może nie tak wzniosłym i duchowym jak wyjąca syrena na kolejną rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, za to bardziej praktycznym i do zastosowania na co dzień. Mowa o patriotyzmie gospodarczym (tak, jest coś takiego). Pewnie dla wielu czytających jest to sprawa oczywista, ale obserwując czasem kolejki przed Lidlem, ośmielam się stwierdzić, że jesteśmy w mniejszości. Wymieniona idea polega na prostym założeniu, że to, co kupujemy i gdzie kupujemy ma swoje społeczne konsekwencje, które powinniśmy uwzględniać w naszych codziennych decyzjach. Innymi słowy, za każdym razem, kiedy robimy zakupy, możemy wykazać się cnotą patriotyzmu. Niestety, w praktyce mało kto się nad tym zastanawia, a to co najczęściej warunkuje nasze działania w tej dziedzinie, to wszechmocna siła przyzwyczajenia. A prawda jest taka, że wychodząc codziennie rano po bułki do marketu, chcąc nie chcąc, podejmujemy jakąś decyzję, nawet jeśli czynimy to już całkiem mechanicznie. Mamy wybór, są różne sklepy, różni producenci. Najczęściej wybraliśmy kiedyś tam dany sklep, spodobał nam się i tak już zostało. Nie jest to zbyt przemyślane, a nawet jeśli jest, to jakie racje stoją za naszą decyzją? Wydaje mi się, że większość ludzi przy codziennych zakupach kieruje się głównie tym, żeby było tanio i wygodnie, czasem też bierze się pod uwagę jakość produktu, różnie pojmowaną. I w zasadzie to wszystko. Na tym wyczerpuje się lista argumentów „za – przeciw” w tej dziedzinie. Natomiast tak naprawdę, decyzje zakupowe dają nam mnóstwo miejsca na zastosowanie cnoty patriotyzmu. Chodzi, rzecz jasna, o wybieranie polskich sprzedawców i producentów przed tymi zagranicznymi. Tylko i aż tyle. To jest właśnie przejaw patriotyzmu do zastosowania na co dzień, wydaję mi się, że przynoszący więcej pożytku niż wywieszanie flagi na 11 listopada, chociaż przyrost „dumy narodowej” w tym drugim przypadku pewnie nie daje się porównać z niczym. Zresztą, jedno z drugim się nie wyklucza. Rzecz jasna, nie chodzi o to, żeby ten argument był zawsze na pierwszym miejscu przy dokonywaniu zakupów. Wolę napisać takie oczywistości, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto ma złe doświadczenia z polskimi firmami i powie, że namawiam do kupowania „polskiego szajsu”. Więc nie - nie chodzi o to, żeby kupować dziadowski i drogi produkt tylko dlatego, że został wyprodukowany w Polsce, czy żeby kupując droższe, polskie produkty stoczyć się na skraj nędzy. A z tego, że zdarzają się w Polsce oszuści i partacze chyba nie wynika, że cała idea kupowania u „swoich” traci sens. Myślę, że przeciętny człowiek jest w stanie w miarę trzeźwo ocenić, czym jest uczciwa cena, taka, która odzwierciedla jakość, koszt produkcji i marżę. Co ciekawe, zaprzeczeniem uczciwej ceny może być zarówno zawyżanie, jak i zaniżanie kosztu produktu. Kilogram jabłek po 2 zł czy buty po 40 zł – promocje, które widzimy w supermarketach, to też nie jest uczciwa cena, polski producent nie jest w stanie wyprodukować i z zyskiem sprzedać towaru po takiej cenie. Stąd biorą się te akcje z wyrzucaniem zbiorów na ulice – przy dumpingowych cenach nie opłaca się ich sprzedawać.

Osobiście, uważam, że argument patriotyzmu powinien być obecny i to najlepiej dość wysoko w naszych decyzjach. W praktyce, przy uwzględnieniu tego czynnika, zakupy stają się zazwyczaj trochę droższe (różnica cen w supermarkecie i w rodzinnym sklepie) oraz mniej wygodne – polski sklep nie zawsze jest w pobliżu, trzeba sprawdzić czy dany produkt jest polskiej firmy i wyprodukowany w Polsce, czasem nie zrobimy wszystkich zakupów w jednym punkcie np. pójdziemy jeszcze specjalnie na targ po warzywa. To wszystko są niedogodności, na które ludzie mogą się oburzać, pewnie dla wielu są one wręcz nie do przyjęcia, no ale tak to działa. Zachowanie się „jak trzeba” często wymaga wysiłku i nic się na to nie poradzi. Zresztą, kiedy już się znajdzie ten właściwy sklep i produkt, to potem nie trzeba już się specjalnie trudzić – tu też działa zasada przyzwyczajenia. Przeciwnicy takiego podejścia mogą postawić argument, że to zachowanie wpisuje się w najgorszy nurt tzw. martyrologii narodowej, czyli samobiczowania skojarzonego z miłością ojczyzny, bo przecież rezygnujemy z naszego „tanio i wygodnie” i tracimy czas na przeszukiwanie oferty, wybierając często droższe, polskie produkty. I to wszystko w imię jakiegoś mglistego poczucia obowiązku, a przecież patriotyzm powinien być pozytywny i budujący. - Myślę, że nie do końca jest to uczciwe postawienie sprawy. Z jednej strony rzeczywiście stosowanie argumentu patriotycznego w zakupach często wiąże się z jakąś ofiarą (chociaż też nie zawsze, często polskie produkty nadrabiają jakością), to z drugiej strony kupowanie u ludzi takich jak my, którzy uczciwie pracują i chcą żyć ze swej pracy, daje pewną satysfakcję. Przynajmniej takie jest moje doświadczenie. Jakoś lepiej się czuję, kiedy daję zarobić Polakowi, niż kiedy futruję pieniędzmi zagranicznego molocha, który jak pijawka wysysa nasze pieniądze i transportuje je za granicę. A to tylko jedna, widoczna strona sieciowych supermarketów, oprócz tego poprzez techniki monopolistyczne, te korporacje niszczą polską produkcję, szczególnie rolną, np. przez ustawianie cen skupu poniżej kosztów produkcji. Kiedy człowiek jest tego świadomy, to jakoś tak lżej na sercu, jeśli nie musi przykładać do tego ręki. Poza tym, kupowanie u „swoich” pogłębia więzi społeczne, co jest pozytywnym czynnikiem, nawet jeśli nie są one na co dzień werbalizowane i nie do końca sobie je uświadamiamy.

Wszystko, co tu napisałem w kontekście sieciówek spożywczych można odnieść do reszty branż (tam gdzie działają polscy producenci). Jest na przykład trochę polskich producentów w branży odzieżowej i obuwniczej. Zazwyczaj te produkty są lepszej jakości, choć trochę droższe i zdecydowanie trudniej je znaleźć niż chińskie zamienniki, więc nie ma co liczyć na to, że wchodząc do galerii i biorąc pierwsze z brzegu buty trafimy na takie z napisem „made in Poland”. W ogóle kierowanie się tak rozumianym patriotyzmem przy dokonywaniu zakupów, w naszych warunkach, wiąże się z podjęciem wysiłku intensywnego szukania i „przebierania” towarów. Prawda jest taka, że jesteśmy zalewani dobrami z importu, a często jedynym sposobem zdobycia czegoś polskiego jest internet. Jest to szczególnie prawdziwe w przypadku ekologicznych płodów i przetworów rolnych. Zdarza się, że rolnicy uruchamiają sprzedaż bezpośrednią swoich produktów przez internet (np. rolnikhandluje.pl), dobra opcja jeśli chcemy zrobić zapasy. Widzimy, że ten przejaw patriotyzmu wymaga trochę wysiłku, ale jednak przynosi za to wymierne korzyści. A z tego, że przy 4-paku z lidla będziemy ekscytować się przez chwilę oglądając mecz w telewizorze, przepraszam, ale nie ma nic. (Jeśli zamienić 4-pak z Lidla na polskie piwo z polskiego sklepu, sytuacja się zmienia. – Prawda, jakie to proste?) Ilustracją dla wymienionej postawy może być przykład z Niemiec. Gdy parę lat temu weszła tam na rynek jakaś sieć supermarketów z Francji, okazało się, że po krótkim czasie musiała się wycofać. Po prostu Niemcy nie chcieli kupować w nie-niemieckich sklepach i wspierać tym zagranicznego kapitału. Jak widać patriotyzm gospodarczy może skutecznie wpływać na nasze otoczenie. Być może dla wielu opisane przeze mnie kwestie są oczywiste, jednak myślę, że warto od czasu do czasu o tym przypomnieć.

Śmieszy mnie, kiedy prawicowi publicyści zapraszają do swojego programu jakiegoś ważnego gościa i na koniec zadają mu to długo wyczekiwane pytanie: „Co robić?” Gość nie od razu wie co odpowiedzieć, trochę się zapowietrzy, podrapie po głowie i w końcu wyduka coś w stylu: „Zjednoczmy się” albo „Trzeba się sprzeciwić” czy „Marsz antyrządowy”. Ja natomiast odpowiem inaczej: Przy wydawaniu pieniędzy zwróćmy uwagę, czy wspieramy tym polskich przedsiębiorców czy nie i przy zatrudnianiu się w jakiejś firmie też weźmy ten aspekt pod uwagę.
A oprócz tego dołożyłbym jeszcze niepobieranie świadczeń od państwa i unikanie, o ile to możliwe, płacenia podatków. (Bo na co mamy płacić? Na premie dla policjantów, żeby przypadkiem im powieka nie drgnęła, kiedy będą nas zamykać za pójście do „nielegalnej” restauracji?) Ale to już jest temat na zupełnie inną notkę.

Z Bogiem!



tagi: patriotyzm  zakupy 

Adrian-Lenz
9 marca 2021 12:50
15     1357    1 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

darkforce @Adrian-Lenz
9 marca 2021 15:18

Daję plusa ale tylko za poruszenie problemu.Co jest jego przyczyną? Uważam że beznadziejna edukacja na wszystkich szczeblach i poziomach. To raz. Dwa- nie ma  (i nie było) nikogo kto próbowałby zaproponować dobry, podkreślam: DobrY projekt i realne sposoby wprowadzenia go w życie 

zaloguj się by móc komentować

Adrian-Lenz @darkforce 9 marca 2021 15:18
9 marca 2021 15:38

Podstawowym problemem "prawej strony" jest myślenie kolektywistyczne. Na prawicowych kanałach, które mają zasięgi na poziomie kilkadziesiąt tys. wyświetleń debatuje się na temat zmiany systemu, zakładaniu partii politycznych i forsowaniu jakiś ustaw, zamiast skupić się na tym co realnie może każdy z nas zrobić w pojedynkę.

Co do działań państwa i państwowej edukacji to naturalnie, że ten problem nigdy nie zostanie postawiony. Numerem jeden w doktrynie państwa "magdalenkowego" jest zapewnienie rynku zbytu dla zachodnich korporacji.

zaloguj się by móc komentować

cezarr @Adrian-Lenz
9 marca 2021 17:00

"A oprócz tego dołożyłbym jeszcze niepobieranie świadczeń od państwa i unikanie, o ile to możliwe, płacenia podatków. (Bo na co mamy płacić? Na premie dla policjantów, żeby przypadkiem im powieka nie drgnęła, kiedy będą nas zamykać za pójście do „nielegalnej” restauracji?)"

Pogratulować tylko niewiedzy:

„Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga”
(Mt 22, 21)

Zapomina pan o dostosowanie się do zarządzeń, które wprowadzają pokój społeczny, o respektowanie przepisów podatkowych…

Super z pana patriota tfu :(

zaloguj się by móc komentować

Adrian-Lenz @cezarr 9 marca 2021 17:00
9 marca 2021 17:32

To "wprowadzanie pokoju społecznego" coraz bardziej zaczyna przypominać budowę obozu koncentracyjnego.

zaloguj się by móc komentować

ThePazzo @cezarr 9 marca 2021 17:00
9 marca 2021 19:36

Ojciec Rydzyk i PIS już namawiali by nie płacić podatków - ale byli wtedy tylko opozycją.

https://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/ojciec-rydzyk-namawia-do-przestepstwa/5en9rh8

A więc naczelni Katolicy III RP grzeszą niewiedzą, że hoho.

 

 

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @Adrian-Lenz
9 marca 2021 19:37

"Osobiście, uważam, że argument patriotyzmu powinien być obecny i to najlepiej dość wysoko w naszych decyzjach. W praktyce, przy uwzględnieniu tego czynnika, zakupy stają się zazwyczaj trochę droższe (różnica cen w supermarkecie i w rodzinnym sklepie) oraz mniej wygodne – polski sklep nie zawsze jest w pobliżu, trzeba sprawdzić czy dany produkt jest polskiej firmy i wyprodukowany w Polsce, czasem nie zrobimy wszystkich zakupów w jednym punkcie np. pójdziemy jeszcze specjalnie na targ po warzywa. To wszystko są niedogodności, na które ludzie mogą się oburzać, pewnie dla wielu są one wręcz nie do przyjęcia, no ale tak to działa. Zachowanie się „jak trzeba” często wymaga wysiłku i nic się na to nie poradzi. "

Poczułem się zawstydzony, że nie zachowałem się "jak trzeba" - bo własnie wróciłem z Biedronki gdzie zrobiłem zakupy i kupiłem także lody. Naprawdę nie wiem jakiej marki, pamiętam tylko pudełko, ze te właśnie mi smakowały poprzednim razem. A Pubi Pan lody?

Jestem warszawiakiem od ponad 70 lat, w latach pięćdziesiątych zacząłem chodzić na lody do "Zielonej Budki" na Puławskiej róg Madalińskiego. Mimo kolejki na pół godziny stania. A w latach osiemdziesiątych Zielona Budkę kupił Zbigniew Grycan - to nadal jeszcze była polska firma i z czystym sumieniem spełniałem swój patriotyczny obowiazek jedząc lody "Zielona Budka".

Ale później "Zielona Budka" trafiła w ręce nowego inwestora, niemieckiego koncernu Roncadin. Za pieniądze inwestora rozbudowała w Mielcu linię do produkcji lodów na patyku, które wysyła do sieci Lidl i Netto w Niemczech, Włoszech i Austrii. Stała się dostawcą lodów dla marek sygnowanych nazwą hipermarketów oraz dla sztandarowego produktu Roncadin - marki Schatztruhe.

Pan mi powie - czy te lody to są nadal polskie produkty, czy niemieckie? Czy to jeszcze "Zielona Budka", czy już nie? Kupować, czy nie? Czy trzeba, czy tylko można, a może nie wolno?...

zaloguj się by móc komentować

ThePazzo @Maginiu 9 marca 2021 19:37
9 marca 2021 19:44

https://www.pola-app.pl/#/

- dzięki tej aplikacji można się realizować patriotycznie na codzień - jeśli ktoś ma takie potrzeby.

Osobiście zawsze kupuję towar, który ma najlepszą relacje jakość-cena i nie interesuje mnie czy robił go reżim Korei Pł czy wolna Polska.

Podatków zapłaciłem w Polsce tyle, że wstyd się przyznać i to uważam za moją największą ofiarę na polu patriotycznym i jednocześnie największą głupote.

 

  

 

 

zaloguj się by móc komentować

Adrian-Lenz @Maginiu 9 marca 2021 19:37
9 marca 2021 19:57

Jeśli firma jest własnością niemieckiego koncernu, to raczej nie jest polska, jeśli o to Pan pyta.

Poza tym, czy nie uważa Pan, że jeśli nie patriotyzm, to chociaż solidarność społeczna, podpowiada, żeby wspierać polskich przedsiębiorców, bo za chwilę wykupią nas zagraniczne koncerny?

zaloguj się by móc komentować

Adrian-Lenz @ThePazzo 9 marca 2021 19:44
9 marca 2021 20:00

Czasem łatwo jest pomylić interes państwa "warszawskiego" z interesem społeczeństwa polskiego.

zaloguj się by móc komentować

ThePazzo @Adrian-Lenz 9 marca 2021 20:00
9 marca 2021 20:21

Jestem z tych, którzy twierdzą, że mądry Polak to Polak na emigracji.

Także ze mną o patriotyźmie to słaba dyskusja.

Nie ma czegoś takiego jak państwo warszawskie a o interes społeczeństwa włądza się nie troszczy - tylko o swój - i tak jest od XVIII wieku. 

zaloguj się by móc komentować

Adrian-Lenz @ThePazzo 9 marca 2021 20:21
9 marca 2021 20:43

Ale że od XVIII wieku to u nas czy w ogóle?

zaloguj się by móc komentować

ThePazzo @Adrian-Lenz 9 marca 2021 20:43
9 marca 2021 20:46

U nas. Polska skończyła się jako państwo działające tak by naród miał tu dobrze. Potem to już zawsze u nas zarząd obcych a państwo jako organizacja mająca na celu wydusić z tubylców jak najwięcej grosza.

 

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @Adrian-Lenz 9 marca 2021 19:57
9 marca 2021 22:24

Trzeba chyba powołać Komitet Normalizacji Znaku Polskości, który będzie producentom nadawał "Znak Polskości" - oczywiście odpowiednio stopniowany: złoty (100% kapitału polskiego), srebrny (do najmniej 50% kapitału polskiego) oraz brązowy (bez kapitału polskiego, ale produkujący pod tradycyjną polska marką).

Myślałem też czy i jak uwzględnić procentowe udziały narodowościowe wśród zatrudnionych - ale tu zacząłem obawiać się o posądzenie o nacjonalistyczny szowinizm (a dalej idąc... no nie, nie powiem.)

Ale odkładając żarty na bok - jest sporo firm całkowicie polskich pod względem kapitałowym, których  opanowanie przez kapitał zagraniczny zostało uznane za nieopłacalne w początkach transformacji III RP, albo też rozwinęły się, lub wręcz wybuchły oddolną, niespodziwaną inicjatywą, energią i pracowitością Polaków. Dobrym przykładem jest produkcja rolna -  roślinna i zwierzęca -  oraz przetwórstwo, powiązane z handlem międzynarodowym. W skali ogólnokrajowej  jeszcze bida z nędzą, ale są też świecące przykładem przedsiębiorstwa, które są całkowicie niezależne od zagranicznego kapitału i swobodnie penetrują światowe rynki - do Niemiec po Chiny.

Jakby kto pytał - mleko Łaciate. 

----------------------------------------------

"Poza tym, czy nie uważa Pan, że jeśli nie patriotyzm, to chociaż solidarność społeczna, podpowiada, żeby wspierać polskich przedsiębiorców, bo za chwilę wykupią nas zagraniczne koncerny? "

Proszę Pana, problemem podstawowym jest brak kapitału - jesteśmy biednym krajem, to nie my machamy innym przed nosem gotówka pod kredyty, tylko inni nam machają. Aby konkurować z produkcją krajów wysokorozwiniętych, potrzebne są inwestycje. Skoro nie ma kapitału polskiego, to wchodzą w rachubę takie rozwiązania jak kredyt (najczęściej złodziejski) albo sprzedaż udziałów.

Albo bankructwo.

Patriotyzm - owszem - się przydaje, ale w towarzystwie... gotówki.

zaloguj się by móc komentować

ziemski @ThePazzo 9 marca 2021 19:36
9 marca 2021 22:30

Jeśli chodzi o te podatki, to jest przede wszystkim indywidualna sprawa. Niech każdy sobie rozważy czy Polska to reżim gorszy niż Rzym Tyberiusza... Myślę, że nic w tym miejscu nie jest oczywiste.

zaloguj się by móc komentować

Adrian-Lenz @Maginiu 9 marca 2021 22:24
10 marca 2021 07:51

Nie wiem, jak mam to rozumieć. Skoro jesteśmy biednym krajem, to wszystko jedno, gdzie kupujemy?

Jak Pan zauważył, są polskie firmy, które jakoś tam funkcjonują i uważam, że wybieranie ich produktów na co dzień, wpływa pozytywnie na rozwój tych przedsiębiorstw i na społeczeństwo w ogóle. O tym jest ten tekst. Wydaje mi się to sprawą dość oczywistą i nawet wobec możliwej gradacji polskiego udziału, możemy wybrać, co jest pod tym względem lepsze.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować